czwartek, 7 grudnia 2017

#18 Dwór Skrzydeł, a przede wszystkim Zguby, czyli zagubiony listopad.




Należą Wam się przeprosiny i wyjaśnienia. Listopad był miesiącem ciężkim i tym samym nawet nie kusi mnie podsumowywanie go, bo i nie ma po co. Niestety, dwa ostatnie tygodnie spędziłam pracując, więc i tutaj było mnie mniej. Starałam się mimo wszystko zaglądać na Wasze blogi, a tam, gdzie narobiłam sobie zaległości – obiecuję, będę nadrabiać! 

Ostatnie dwa tygodnie listopada (i początek grudnia) to również czas, w którym zmagałam się z Dworem Skrzydeł i Zguby Sary J. Maas. Zarówno moje kiepskie wciągnięcie się w lekturę, jak i z pewnością jej grubość, były także powodem mojej nieobecności, bo nie miałam czego recenzować :D 

W dzisiejszej recenzji podzielę się z Wami moim zdaniem na temat tej pozycji, a także krótkimi refleksjami, które dotyczyć będą dwóch pierwszych tomów serii. 



Dwór cierni i róż - czyli o tym jak prawie znienawidziłam tę serię. 

Jeśli chodzi o pierwszy tom, to pobiegłam po niego do sklepu (a właściwie do internetu) po nasłuchaniu się miliona pozytywnych recenzji. Chwyciłam za niego jak tylko dotarł i… zwątpiłam. Moim zdaniem była to pozycja bardzo nierówna, ze zdecydowaną przewagą tej słabszej jakościowo części. Pewnie doskonale zdajecie sobie sprawę, że wszystko zaczyna się od polowania. Feyra pomaga swojej rodzinie, a potem musi zapłacić dług za swoje uczynki. I zaczynamy ten słynny klimat Pięknej i Bestii. Piękny dom, książki, obrazy, nauka, spacery, ogrody, widoki. Dziewczyna poznaje inny świat, a my włóczymy się za nią krok w krok przez kolejne strony. Setki stron. Dla mnie była to zgroza, bo oczekiwałam emocji, akcji, czegokolwiek, poza tym baśniowym klimatem (który należy przyznać Autorka opisała całkiem ładnie, ale chyba w zbyt dużej ilości). Kiedy tylko zaczynało się coś dziać, to za chwilę znowu zwalnialiśmy. Ostatnie sto stron książki sprawiło jednak, że ze sporymi oczekiwaniami sięgnęłam po tom drugi. Ocena: 5/10
 
Dwór mgieł i furii – niekwestionowany lider trylogii. 

W Dworze mgieł i furii wreszcie zaczyna się coś dziać. Przenosimy się w miejsce, w którym ludzie okazują się nie plastikowi, a realni. Poznajemy wiele ciekawych postaci, przyjaciół Rhysa. Towarzyszymy im w walkach, wędrówce. Zderzamy się z elementami świata Prythianu, których wcześniej nie mieliśmy szansy rozpoznać. Barwni bohaterowie urozmaicają nawet teoretycznie nudne wątki, dzięki czemu książkę czytało się całkiem szybko i sprawnie. Wciągnęła mnie na tyle, że połknęłam ja w dwa dni. Feyra także przestała być taką papierową mimozą, a stała się bardziej realna, rzeczywista. Może nie sprawiło to, że od razu zaprzyjaźniłam się z jej postacią, ale mimo wszystko przestała mi tak bardzo przeszkadzać. Ocena: 6.5/10 



Dwór Skrzydeł i Zguby – gwóźdź programu! Czy będzie gwoździem do trumny? 

Zaczęłam go czytać w połowie listopada, bo dopiero wtedy do mnie dotarł. Nie miałam wysokich oczekiwań, ale liczyłam że będzie to przyjemna, lekka lektura, pozwalająca oderwać się od trudów dnia codziennego i smutnej listopadowej aury. 

Muszę przyznać, że przez pierwsze ponad sto stron akcja naprawdę mi się podobała. Trudno recenzować trzeci tom nie chcąc zdradzać zbyt wiele z książek poprzednich, ale będę się starała skupić przede wszystkim na osobistych refleksjach. Wciągnęłam się w wędrówkę i intrygę głównej bohaterki i z chęcią obserwowałam bitwy i podchody. Potem niestety autorka postanowiła skupić się na wynikających z więzi godowej potrzebach Feyry i Rhysa. 

Jak pewnie wiecie nie jestem fanką romansów, a po powieści młodzieżowo-fantastyczne sięgam z innymi oczekiwaniami, niż w przypadku historii miłosnych. Wejście w nierealistyczną, erotyczną atmosferę, której nie przeszkadzały nawet brud, zmęczenie, pot i krew, nie było dla mnie proste. Może zbyt racjonalnie patrzę na literaturę, ale nie mam bladego pojęcia kto powracając z ciężkiej misji, wyczerpany, głodny i brudny, myśli tylko o tym, by zaspokoić swoje żądze, a nie przespać się, bądź też opowiedzieć o efektach wyprawy? 

Ale nie chcę tylko krytykować, bo uważam, że cała seria miała naprawdę duży potencjał, tylko że, w moim odczuciu, nie został on wykorzystany. Sceptycznie reagująca na więź godową głównych bohaterów Mor doskonale oddawała emocje, jakie wywoływali oni we mnie. Przedłużało to fabułę w nieskończoność, a jednocześnie niewiele z tego wynikało dla czytelnika. Przesyt tej pary sprawiał, że powracanie do czytania tej książki zawsze napawało mnie obawami, czy aby na pewno znów się nie zirytuję. 


Czego zabrakło, by potencjał został wykorzystany? 

Po pierwsze, ogromna szkoda, że wątki innych bohaterów nie zostały bardziej wyeksponowane. Intrygujący Lucien, o którym od pierwszej książki wiemy tyle, co nic, a który wydaje się mieć czytelnikowi wiele do zaoferowania. Azriel i Kasjan – przyjaciele Rhysa – obydwaj ze swoimi historiami, silni i waleczni, lojalni. W końcu Nesta i Eleina, siostry Feyry, które przeszły ogromną przemianę, a autorka zdała się zapomnieć o tym, by przybliżyć czytelnikowi ich emocje. Czy chociażby nienawidzony przez wszystkich Tamlin – w pierwszym tomie był papierowy, w drugim był postacią typowo negatywną, czy nie dałoby się teraz nadać mu pewnych barw? Choćby przez nakreślenie motywacji, uczuć, które nim kierowały. Tego również zabrakło. 

Po drugie – akcja.  Sceny akcji są w większości ciekawe, szczególnie kiedy autorka poza samą walką przedstawia emocje kryjące się za nią, nawet gdy robi to w warstwie pozostawiającej duże pole na domysły czytelnika. Treningi, wyprawy, bitwy – to jest to co Sarze J. Maas zdecydowanie się udaje i myślę, że gdyby okroić wszystkie niepotrzebne i trochę już zatęchnięte i wyprane schematy, książka może byłaby krótsza, ale na pewno ciekawsza. Z większym wyczekiwaniem patrzylibyśmy na rozwój fabuły. 

Po trzecie – sam pomysł, bo to o niego chodzi. Nie był zły, nawet jeśli nie był całkowicie oryginalny i zupełnie inny od tego, co możemy znaleźć na rynku wydawniczym, był intrygujący. Kraina za murem, świat ludzi i Fae, Dwory i bohaterowie z różnymi mocami. Być może ciekawiej by było, gdybyśmy jako czytelnicy mogli bliżej się przyjrzeć życiu na różnych Dworach, dowiedzieć się więcej o postaciach, które się w nich kryją, to świat przedstawiony stałby się pełniejszy, bardziej wyrazisty, różnice dawałyby możliwość wyraźnego wyodrębnienia miejsca, w którym aktualnie się znajdujemy. Wydaje mi się, że to też było mocną stroną przede wszystkim drugiego tomu, ta możliwość poznania czegoś, co wychodziło poza podstawowy krajobraz, serwowany nam w pierwszej części. 

Po czwarte – gdzie te emocje? Znowu ogromna nierówność. Zdarzały się momenty, kiedy emocje, jakiś rodzaj chemii między bohaterami był wyczuwalny, wisiał gdzieś w powietrzu, jednak większości książki tego brakowało. Część z nich była podawana na tacy, co bywało irytujące. W większości relacji jednak one jakby nie istniały. Trudno było się zżyć z bohaterami, którzy znów zaczęli być irytująco sztuczni, bądź też przesadnie wyeksponowani. Jakby odrzeć ich z całej tej atmosfery tajemnicy i obnażyć przed światem. Drugą stroną tego samego medalu jest idealizacja. Bo nagle okazuje się, że główne postaci są niemalże idealne, bez skazy, walczą o dobro wszystkich, kierują nimi same pozytywne motywy, podczas gdy wszyscy wokół mają różnorakie wady i przywary, co właśnie sprawia, że czytelnika może dopaść poczucie zapętlenia. Zabrakło mi zwrotów akcji, niedopowiedzeń i zaskoczenia. 

Ocena: 5.5/10. 

I co ja mogę powiedzieć, kiedy właśnie skończyłam czytać? Cieszę się, że to już koniec. Tęsknię za dobrym kryminałem, ba! Nawet przyjemną i lekką lekturą świąteczną. Wiem, że wiele osób pokochało tę serię, ja niestety nie mogę się do nich zaliczyć. 

Co Wy sądzicie o tej serii? Macie ją w planach? Myślicie, że Szklany Tron zrobi na mnie większe wrażenie? I jakie macie plany czytelnicze na grudzień? J
Pozdrawiam Was serdecznie!


18 komentarzy:

  1. Do mnie ostatnio dotarł właśnie trzeci tom, więc oficjalnie mogę zabrać się za tą serię - mam wrażenie że jestem ostatnią osoba w internecie która jeszcze nie czytała Dworu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem ciekawa jak ja odbiorę tę serię. Planuję ją wkrótce przeczytać. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie dziwię się, że takie grubaski czytałaś dość długo - sama pewnie spędziłabym nad nimi kilka tygodni. O ile dam się skusić.

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę w końcu przeczytać! *.*
    Buziaki! :* Dolina Książek

    OdpowiedzUsuń
  5. Recenzji świetna, ale fantastyka to nie moja bajka.:)

    OdpowiedzUsuń
  6. No, to nie został mi nic innego jak tylko przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Cała seria przede mną. Mam nadzieję, że kiedyś zmotywuję się, aby sięgnąć po tak obszerne książki:)

    Pozdrawiam
    korczireads.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Również uważam, że autorka nie wykorzystała potencjału. Wątek romantyczny w tej części to dno i kilometr mułu. I w moim przypadku nawet nie chodzi o Rhysa oraz Fayrę, ale o resztę par. Miałam przesyt i czytając czułam tylko zniechęcenie. Pomysł na fabułę Maas miała dobry i jeśli autorka koniecznie chciała napisać trylogie, to tomy powinny być cieńsze - szczególnie z tego trzeciego powinno być sporo wyrzucone. Albo powinna powstać dylogia. Emocji też mi brakowało. Autorka próbowała trochę nadrobić niespodziewanymi zagraniami (szczególnie chodzi mi o to, co stało się pod koniec z Rhysem, ale nie chce za dużo zdradzić, gdyby ktoś nieobeznany to czytał), które jej nie wyszły. Dla mnie to wszystko było na siłę. Autorka nie miała odwagi, aby to wszystko skończyć z rozmachem, tylko wybrała najprostsze wyjście. Drugi tom według mnie też był najlepszy, ale wielka szkoda, że ten trzeci nie dorównał :/
    Pozdrawiam!
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Zgadzam się, że potencjał świata Maas nie został wykorzystany, ale myślę, że był to zabieg celowy, bo mają wyjść jeszcze dodatkowe nowelki. Autorka do głupich nie należy haha :) Co do więzi godowej i jej następstw, to Rhys chyba w drugiej części wspominał, że przez pierwsze lata to wszystko jest bardzo intensywne i fizyczne. Zresztą mam wrażenie, że w tej części i tak było tego mniej i subtelniej niż w drugiej, gdzie naprawdę można było uznać te momenty za niesmaczne. A i z tymi emocjami chyba też nie do końca tak to widziałam. Dla mnie oni wszyscy tam mieli mniej pozytywnych niż negatywnych cech. Jedyną w miarę altruistyczną, w moim mniemaniu, postacią był Suriel i Elain. Wszyscy inni działali byle do celu. Właśnie to uwielbiam w blogosferze, genialnie, że mamy różne zdania. Szczególnie, że większość chwali Dwory jakby bez żadnych refleksji ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. NIe mam możliwości wypowiedzenia się o tej serii, ponieważ mimo, że wszystkie trzy tomy wyładowały w mojej biblioteczce dzięki wymianie książkowej już jakiś czas temu? Zwyczajnie nie mam czasu ich przeczytać 🙈 Przykro mi, że koniec końców „Dwory...” Cię rozczarowały, aż jestem ciekawa jak to będzie ze mną 😅

    she__vvolf ❄️🐺

    OdpowiedzUsuń
  11. W sumie... gratuluję! Moja koleżanka uwielbia, ja czytałam, ale po drugim tomie zwątpiłam. A słysząc, że to nie koniec na 3, tylko pojawią się jakieś dodatki, nowelki i kolejne tomy, zrezygnowałam całkowicie. Nie wiem co w tym jest takiego wspaniałego!
    Czytaj swoje ulubione kryminały lepiej :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja już mam tą serię upatrzoną, więc na pewno po nią sięgnę, to tylko kwestia czasu. I właśnie słowo "czas" jest tutaj kluczowe. Ja niestety tez nie miałam czasu na blogowanie i odwiedzenie wszystkich, a co dopiero mówić o czytaniu... u mnie z kolei panował katar, pokasływania i ząbkowanie u dzieciaków, a w konsekwencji i ze mną podzieliły się tymi bakteriami... ale już powoli widzę koniec... więc aby do przodu!

    OdpowiedzUsuń
  13. Seria, z którą chętnie zapozna się moja córka, przypomnę jej o niej. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Szkoda, że tak nisko oceniłaś. Ja całą serię uwielbiam <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie kupuje totalnie fenomenu Dworów i raczej na 99,9% po nie, nie sięgnę. Wracaj do Nesbo , bo Pragnienie przed Tobą! :D

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jestem bardzo ciekawa tej serii, ale nie będę kupowała od razu całej. Najpierw przeczytam pierwszą część i zobaczę czy przypadnie mi do gustu :)

    Pozdrawiam, maobmaze ♥

    OdpowiedzUsuń
  17. Im więcej słyszę o książkach pani Maas, tym mniej mam je ochotę przeczytać (nie, żeby od początku tej ochoty było zbyt wiele). Zniechęca mnie zbytnie skupienie się na romansie, czuję też, że ciężko byłoby mi przekonać się do bohaterów. Podziwiam za dobrnięcie do końca!

    OdpowiedzUsuń
  18. Dużo tej książki wszędzie a ja cały czas się zastanawiam czy wartowni mam bardzo mieszane uczucia ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za dotrwanie do końca!
Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie znak w komentarzu, wyrazisz swoją opinię, podzielisz się i zaakcentujesz swoją obecność.
Chętnie zajrzę do Ciebie :)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia